Pierwszą choinkę zrobiłam mamie, a potem sobie jeszcze dwie.
Robi się je bardzo szybciutko, a stanowią bardzo ciekawą alternatywę dla innych drzewek świątecznych.
Oceńcie zresztą sami :)
Wybaczcie jakość zdjęć, ale będąc u rodziców nie zabrałam aparatu i relację robiłam telefonem :)
Potrzebne składniki to:
- sekator
- drucik najlepiej zielony, może być również złoty, czerwony, srebrny czy jakikolwiek inny. Mi zależało aby był on jak najmniej widoczny. Można także owijać choinki sznurkiem, ale nie będzie on aż tak dobrze "ściągał" gałązek jak drut.
- nożyk
- gąbka florystyczna najlepiej do sztucznych kwiatów
- doniczka lub inne naczynie, w którym usadowimy nasze roślinki
- gałązki zielone, ja użyłam dwóch rodzajów. Thuji 'brabant' o sztywnych gałązkach, które powtykałam w środkową część gąbki, oraz cyprysika 'nutkajskiego' o pięknie zwisających gałązkach dodatkowo pokrytego zielonymi mini szyszeczkami, które wyglądają jak zielone kuleczki
- opcjonalnie klej na gorąco i wybrane dekoracje wg. uznania
Najlepiej tego rodzaju prace wykonywać na zewnątrz, ponieważ będziemy przycinać gałązki, więc trochę nabrudzimy.
Zaczynamy od przycięcia i dopasowania gąbki w doniczce. Sugeruję wybrać jakieś stabilne naczynie. Doniczka plastikowa raczej się nie nada, ponieważ cała kompozycja jest dosyć ciężka i nie będzie stabilna.
Następnie wbijamy sztywne pędy naszych zielonych badylków tak, aby zostawić miejsce na obrzeżach gąbki na gałązki cyprysika.
Dokładamy gałązki cyprysika w miarę ciasno, aby nie było "luzu" pomiędzy gąbką a doniczką.
Łatwiej nam będzie owijać gałązki drucikiem, jeżeli położymy całość na boku.
I dosyć ciasno oplatamy całość.
i dalej ...
Im wyżej, tym całość robi się węższa. Łatwo wtedy zakręcić końcówkę na wybranej wysokości.
Jak dojedziemy do końca, wracamy na dół poprawiając odstające gałązki, i odcinamy drucik, i mocujemy, aby nam się nie rozplątał. Jeżeli, w którymś miejscu jest za dużo odstającej zieleniny, odcinamy sekatorem. Możemy teraz również ułożyć choinkę do docelowego kształtu łapkami, jeżeli przechyla się na któryś bok.
Ja do swojej dokleiłam tylko gwiazdkę na czubku, i na późniejszych zdjęciach można dostrzec kilka białych kulek białej jarzębiny. Na zdjęciu widać również zmianę doniczki na metalowe wiaderko... No cóż... siermięga jestem. Choinki robiłam dwie, przygotowałam dwie identyczne białe doniczki, ale jedna podczas okręcania drutem spadła i się potłukła :( Wiaderka też niestety są różne, ale jak tylko podjadę do Ikei, to dokupię. :)
Swoje zrobiłam dwie, Jedną mniejszą, drugą większą i ustawiłam na parapecie. Można udekorować je kokardą na doniczce, lub jakimiś światełkami, lub czym sobie dusza zamarzy :)
Ja jednak preferuję minimalizm, a więc zostawiam takie jakie są.
Mam nadzieję, że wytrzymaliście do końca i ktoś nabrał ochoty na takową ozdobę.
Pozdrawiam wieczornie i uciekam do lepienia wianków.