środa, 21 sierpnia 2013

Pracowity wrzesień

    Niedługo wrzesień... a wrzesień dla mnie to najbardziej pracowity miesiąc w roku.
Otóż pisałam Wam już wcześniej, że uwielbiam dynie. Te jadalne i te ozdobne, chociaż jedno nie wyklucza drugiego. Wszystko zaczęło się dwa lata temu. Mój tato od kilku dobrych lat uprawiał te "halołinowe" :), że tak je określę. Chcąc wzbogacić jego ofertę zaczęłam szukać w sieci hurtowni, które oferują nasiona innych dyń. I oszalałam! Są małe, duże, podłużne, owalne, karbowane, z wypustkami, gładkie, pomarańczowe, czerwone, białe i kolorowe. Jak się okazuje te małe ozdobne również są jadalne! Można je np. wydrążyć, nafaszerować jakimś mięskiem z warzywami i zapiec. Wśród hodowców dyń mówi się, że "wszystkie dynie są jadalne, ale nie wszystkie smaczne". I z całą świadomością się z tym wyrażeniem zgadzam. Osobiście zakochałam się w dyni. Szczególnie w odmianie HOKKAIDO - jest mała, ( waży ok 1,3 kg.), taka akurat na jeden raz. Jej niewątpliwym walorem jest to, że nie trzeba jej obierać ze skórki. Wystarczy ją dobrze umyć i skórka sama mięknie podczas gotowania czy pieczenia. Mój synek też ją uwielbia. Robię mu z niej zupki (papki). A sama często używam jako zamiennik ziemniaka, robię placki, zupki wytrawne, zapiekam z ziołami w piekarniku, piekę z niej babki, robię pierogi i wiele innych. W zeszłym roku mój M znając mojego dyniowego bzika kupił mi piękną książkę z przepisami właśnie z dyni, cukinii i kabaczka.
Ale do rzeczy. Podczas poszukiwać tych nasionek w oko wpadły mi również dynie ozdobne. I właśnie tak to się zaczęło. W zeszłym roku po raz pierwszy postanowiłam zachęcać mieszkańców Trójmiasta do zapoznawania się z różnymi smakami dyń. Wzięłam udział w jesiennym kiermaszu o nazwie Dary Ziemi. Impreza trwała 3 dni w parku Kolibki w Gdyni. Okazała się również wielkim sukcesem i idąc za ciosem w tym roku będzie mnie można spotkać na jeszcze trzech innych jesiennych targach.
Pokażę Wam jak to wyglądało w zeszłym roku. :)








piątek, 16 sierpnia 2013

Dyniowa kompozycja

    Jakoś ostatnio zrobiło się jesiennie. Mam nadzieję, że to chwilowe, bo choć jesień, tę polską, złotą uwielbiam to jeszcze za nią nie tęsknię. Jeszcze chwilę mogę poczekać. :)
Dziś pokażę Wam jednak dyniową kompozycję jaką miałam okazję zrobić. Był to prezent na 50 urodziny. Na zdjęciach  może nie widać, ale dynia była na prawdę spora. Można to sobie wyobrazić patrząc po ilości kwiatów. Róże w różnych kolorach, goździki, margaretka Santini, rozchodnik, zatrwian, mikołajek, przekwitnięte kwiatostany powojnika i oploty winobluszczu. Mam nadzieję, że przypadła Wam do gustu.






niedziela, 11 sierpnia 2013

A mi dalej kolorowo

    Mój synuś wczoraj skończył pół roczku.... wow, ale czas leci...
Kolejne wianki są również w kolorowym klimacie. Takie letnie i pozytywne. Wiem, że nie każdy takie preferuje, ja też wolę takie stonowane, ale akurat taki miałam nastrój. :)
Dwa pierwsze bardzo do siebie podobne. W jednym dodatki są różowe, w drugim fioletowe.







     Kolejne dwa są z owockami.





piątek, 9 sierpnia 2013

Czerwono mi...

    Nie wiem, czy też tak macie, ale robienie czegoś swojego, oprócz dużej satysfakcji, pozwala oderwać się od problemów, prozy życia. Wbrew pozorom - można po prostu odpocząć...

Ten wianek został powieszony na drzwiach u męża brata. Miał cieszyć oczy. Jakież było zdziwienie kiedy stał się pokarmem dla głodnych zimą ptaszków... A więc, nie każdy wianek może zdobić drzwi wejściowe...
Szczególnie smakowite okazały się suszone plastry jabłek.




Za tym wiankiem będę tęsknić szczególnie. Co roku, pod koniec lata, czekałam właśnie na nie - rajskie jabłuszka. Z racji umiłowania do wianków, właśnie tak lubiłam je wykorzystywać najbardziej. Służyły mi także do innych dekoracji, ale w wianku były jakieś takie cieszące oczy :). Są śliczne, bo malutkie, twarde i pięknie czerwone. Pryśnięte nabłyszczaczem do kwiatów sprawiają niebywałe wrażenie.
Jabłonka rośnie u moich rodziców. Co roku przycinałam jej gałązki na koniec jesieni. W tym, coś mnie podkusiło i ochlastałam drzewko wiosną, pozbawiając je wszystkich młodych przyrostów, na których właśnie miały pojawić się młode jabłuszka... No nic... muszę poczekać do przyszłego roku. A skoro jesteśmy w tej tonacji kolorystycznej to w tym roku mam nadzieję zrobić wianek z dzikiej róży, owoców głogu i przede wszystkim obłędnie czerwonej jarzębiny...


czwartek, 8 sierpnia 2013

    Kolejny gorący... tfu, co ja mówię - upalny dzień! Ponoć ma w nocy padać. Oby. Wiem, że nie wolno narzekać, ale jakby troszkę popadało. Tak, żeby można było oddychać... no i może jeszcze, żeby roślin w ogrodzie nie podlewać, i już więcej życzeń nie mam. :)
     Chodzi mi po głowie ostatnio jeden wianek. Podpatrzony gdzieś w internecie, ale nie mogę się mu oprzeć. Cały z ziarenek kawy. Ciemny, pachnący i taaaaki bardzo brązowy. Już się go nie mogę doczekać. Jak wspomniałam o nim mamie widziałam jak jej się oczka zaświeciły... Już wiem, co niedługo zamieszka w jej kuchni...
Tymczasem ... Jeśli miałabym odpowiedzieć na pytanie, jakie wianki podobają mi się najbardziej, to uwielbiam takie czyste, surowe, jedno składnikowe. O, takie na przykład. Ciekawa jestem co myślicie?












środa, 7 sierpnia 2013

Winobranie

     Dodaję kolejny wianek. Tym razem z korków od wina. Nie to, żebym sama nazbierała surowca... :P
Zbierała rodzina, zbierali znajomi... i się udało. Oto efekty.




wtorek, 6 sierpnia 2013

Lato...ah lato

     Nie przypominam sobie aż takich upałów! Sierpień godzina 21 a na termometrze ponad 25 stopni. Wow!
Aż ciężko wysiedzieć. Pomysł o stworzeniu bloga pojawił się spontanicznie. Mam nadzieję, że będę systematyczna, bo właśnie tej cechy w sobie nie lubię...
    Wianki.... sama nie wiem, kiedy oszalałam na ich punkcie, ale nie wyobrażam sobie nie mieć go na drzwiach wejściowych. Jak myślę, lub wyobrażam sobie mój przyszły dom, to widzę właśnie piękne drzwi a na nich wieniec witający gości. Rok temu, ze znajomi wybraliśmy się na  wycieczkę za zachodnią granicę. Nocowaliśmy w małym miasteczku. Wieczorem poszliśmy na spacer, zobaczyć okolicę. Ależ moje serce się radowało... Nie było chyba ani jednego domu, na którego drzwiach nie wisiałaby jakaś dekoracja. Głównie wianki oczywiście. Przeróżne, stylowe, pasujące, magiczne.

Ten wianek nazwałam "Zatrzymać lato".
Jest duży... ponad 50 cm. średnicy. Z takimi kolorami kojarzy mi się ta pora roku. :) Miłego wieczoru.